Ząbkowanie, obok niemowlęcych kolek, to najczęstsza zmora pierwszego roku życia dziecka. Nieprzespane noce, przepłakane dni – trudno się dziwić, że chwytamy się każdej deski ratunku.
Bo też czy natura w ciągu tysięcy lat ewolucji nie mogła uczynić tego naturalnego procesu mniej bolesnym? No cóż, zdaniem niektórych naukowców legendy towarzyszące ząbkowaniu są mocno przesadzone, a część z symptomów przypisywanych wyrzynaniu się mleczaków ma zupełnie inne podłoże. Wiele kontrowersji dotyczy np. gorączki i biegunki, które według wielu lekarzy nie mogą dotyczyć ząbkowania, a są po prostu przypadkowym nałożeniem się infekcji.
Tyle teorii, a o praktyce mamy i tatusiowie mogliby mówić godzinami. Budzące się z płaczem w nocy dziecko, które nerwowo pociera policzkiem o poduszkę i ma rozpaloną główkę, nie jest bynajmniej ewenementem. Nawet umiarkowane symptomy ząbkowania, takie jak tarcie dziąseł, ślinienie się, wkładanie zabawek do buzi i odmawianie jedzenia i picia, nie należą do najprzyjemniejszych, gdy „ofiarą” jest półroczny maluszek. Jak pomóc dziecku w takiej sytuacji?
Mało jest czynników tak łatwo i skutecznie łagodzących ból i opuchliznę jak zimno. Ograniczając krążenie krwi w danym obszarze, niska temperatura ogranicza również aktywność nerwową, tłumiąc subiektywne odczucie bólu, mimo istniejącego stanu zapalnego.
Najbezpieczniejszym sposobem schładzania dziąseł ząbkującego niemowlaka jest podanie my gryzaka wypełnionego wodą i schłodzonego w lodówce. Jeśli maluch nie wykazuje jednak zainteresowania zabawką, można spróbować dać mu do rączki mocno schłodzoną, surową marchewkę, która kusi przyjemnie słodkim smakiem. Niektóre mamy wkładają również do lodówki namoczoną częściowo w rogu pieluszkę, którą dziecko instynktownie ssie czy wkłada do buzi. Należy jednak wystrzegać się przedmiotów zmrożonych, które mogłyby podrażnić delikatną skórę niemowlaka, oraz bardzo zimnych cieczy, które spływając do gardła mogą spowodować stan zapalny.
Choć dziąsła, z których wyrzynają się zęby, są zwykle spuchnięte i bolesne na dotyk, paradoksalnie masowanie ich może nie tylko przynieść ulgę, ale także pomóc szybszemu przebiciu się nowego ząbka przez tkankę. Masować trzeba jednak z delikatnością i wyczuciem, a jeśli dziecko wyraźnie protestuje, nie naciskać.
Przed masażem należy koniecznie umyć ręce wodą z mydłem. Idealnie jest nałożyć na opuszek palca wskazującego odrobinę oleju kokosowego, który nie tylko ułatwia poślizg, ale ma działanie przeciwzapalne i przeciwbakteryjne. Masujemy przy tym nie tyle samo miejsce wyrzynania się, które może być zbyt bolesne, ale dziąsło wokół oraz ścianę policzka. Poleca się nawet delikatne masowanie żuchwy po zewnętrznej stronie ze stosowaniem lekkiej formy nacisku. Taka mini-akupresura może być dla dziecka bardzo przyjemna i uspokajająca.
Można również zaufać maluszkowi, który zwykle instynktownie sam wkłada sobie do buzi, co ma pod ręką, i dostarczyć mu bezpiecznych „pomocy”. Żucie jest nie tylko formą masażu dziąseł, ale pozwala zagospodarować nadmiar śliny, która, wyciekając na brodę, powoduje czasem bolesną wysypkę, oraz rozluźnia mięśnie szczęk. Oprócz plastikowych gryzaków wyposażonych w odpowiednie atesty bezpieczeństwa, maluszkowi można również podsuwać kawałki pożywienia, np. banana czy chrupka, które łatwo zostaną rozdrobnione nawet bezzębnymi dziąsłami. Wiele mam zachwala też schłodzone kawałki arbuza czy gruszki, a nawet twardsze pokarmy typu herbatniki, seler naciowy czy ogórek. Naturalnie, im mniej cukru, tym lepiej dla przyszłych ząbków!
W aptekach można już również nabyć specjalne żele do miejscowej aplikacji na ząbkujące dziąsła. Te najskuteczniejsze, bo faktycznie przeciwbólowe, zawierają lidokainę, która potrafi natychmiast uśmierzyć ból i ułatwić zaśnięcie. Jest jednak również druga strona medalu – zdaniem wielu naukowców lidokaina nawet w małych dawkach może potencjalnie powodować zaburzenia układu nerwowego, trudności z oddychaniem oraz przełykaniem. Istnieją udokumentowane przypadki silnych reakcji u niemowląt, którym podano żel z lidokainą. Jeśli więc stosować, to raczej sporadycznie, i w minimalnych ilościach.
Bezpieczniejsze, ale też znacznie mniej skuteczne, są żele oparte na przeciwzapalnych wyciągach z ziół. Można ich wykorzystanie łączyć z masażem, pamiętając jednak o możliwym alergicznym działaniu naturalnych substancji – wszelkie oznaki zaczerwieniania wokół ust czy problemów z oddychanie są wskazaniem do natychmiastowego zaprzestania używania żelu i wypłukania ust dziecka wodą.
W przypadku silnych dolegliwości bólowych konsekwentnie utrudniających nocny wypoczynek, którym towarzyszy podwyższona temperatura ciała, wielu pediatrów poleca ogólne środki przeciwbólowe, które można stosować u dzieci o 3 miesiąca życia. Mowa głównie o łagodniejszym dla brzuszka paracetamolu oraz silniejszym w działaniu ibuprofenie – oba preparaty dostępne są w formie syropu. I choć oficjalnie zatwierdzone do stosowania przez najmłodszych, żadne niesterydowe środki przeciwzapalne nie są tak naprawdę 100%-owo bezpieczne i nie powinny być używane regularnie. Dlatego po łyżeczkę z syropem przeciwbólowym sięgajmy dopiero w ostateczności!
Tagi: ząbkowanie
Dodaj komentarz