Istnieje bardzo wiele argumentów i subiektywnych odczuć sugerujących, że odwiedziny na porodówce to bardzo kiepski pomysł, o ile nie jesteś partnerem lub dzieckiem rodzącej. W naszej kulturze utarło się przekonanie, że wypada iść złożyć świeżo upieczonej mamie gratulacje i skraść fotkę niemowlęcia, ale coraz więcej kobiet otwarcie protestuje i zawczasu zastrzega sobie wizyty. I taką postawę trzeba zrozumieć i uszanować.
Mało jest w życiu kobiet wydarzeń tak trudnych, przejmujących i wyczerpujących emocjonalnie jak poród i pierwsze doby po nim. Nie tylko musimy dać sobie radę z bólem i słabością, ale przede wszystkim stajemy oko w oko z nowym człowiekiem, który w 100% polega na nas. To moment intymności, którego nie można niszczyć pod żadnym pretekstem. I przyjaciółka, i rodzeństwo, teściowie, a nawet rodzice muszą przyjąć do wiadomości, że świeża mama może chcieć te pierwsze chwile radości i bezradności spędzić sama lub tylko z partnerem. Decyzję taką należy uszanować bez urazy i rozczarowania, nie próbując wprosić się lub „wpaść na chwilę” mimo wszystko. Ani zestresowanemu światem zewnętrznym noworodkowi, ani jego wycieńczonej mamie nie są potrzebne ciekawskie spojrzenia, dobre rady, zachwyty czy gratulacje. To jest bowiem czas tylko dla nich.
Wizytę na porodówce należy odradzić szczególnie w przypadku, gdy świeżo upieczonej mamie brakuje prywatności w postaci jednoosobowego pokoju. Spotkania na korytarzach lub w towarzystwie innych karmiących czy wietrzących poporodowe rany kobiet to sytuacja niezręczna dla wszystkich stron. Tym bardziej, że w przeciągu pierwszych 48-72 godzin po porodzie cały świat obraca się wokół badań, nauki poprawnego ssania, walki z bólem siedzenia lub wstawania i przyzwyczajaniem się do nowej albo powtórnej roli. Nawet jednak, jeśli rodząca dysponuje samodzielnym pokojem, nie oznacza to, że będzie chciała w tym zaciszu witać babcie, ciotki i znajomych. Bo wszystko nagle wydaje się irytujące – zbyt głośne rozmowy, niechciane wskazówki, intensywne zapachy, pokaszliwania, a w szczególności dotykanie lub podnoszenie noworodka.
Idealnie, jeśli jeszcze w czasie ciąży przyszła mama zapowie rodzinie, że nie życzy sobie odwiedzin na porodówce, ale dopiero w domu, po dojściu do siebie. Życzenie takie należy zaanonsować głośno i wyraźnie i można powtórzyć je w SMS-ie wysyłanym tuż po porodzie. Bywa też tak, że dopiero trzymając w ramionach małe zawiniątko kobieta zdaje sobie sprawę z syndromu niedźwiedzicy i braku ochoty na jakiekolwiek spotkania. To rzecz zupełnie normalna, którą również można szybko obwieścić rodzinie poprzez partnera lub telefonicznie. Grzecznie, ale stanowczo. Naturalnie, zawsze zdarzają się wokół ludzie, którzy chcą dobrze i wiedzą lepiej i pojawią się pod drzwiami mimo wszystko. Można wtedy zacisnąć zęby i taką wizytę przyjąć, ale można również podziękować w drzwiach za pamięć i poprosić mimo wszystko o uszanowanie prywatności.
Są też oczywiście mamy, które nie czują potrzeby izolacji i z mniejszą lub większą ochotą wizyty przyjmują. Nawet wtedy jednak, to po stronie gości leży obowiązek zachowania taktu i umiaru. Przede wszystkim, trzeba się wcześniej zawsze zapytać i to najlepiej w sposób ułatwiający odpowiedź odmowną. Po drugie, warto umówić się na konkretną godzinę i przyjść na czas – wbrew pozorom mama na porodówce nie wyleguje się próżniaczo przez cały dzień. Sama wizyta powinna być krótka – od 10 do 30 minut – dyktowana aktualną sytuacją. Jeśli nadszedł okres karmienia albo dziecko krzyczy w niebogłosy, warto bez ociągania zebrać się i odejść. Podstawowa etykieta odwiedzin obejmuje też obowiązek umycia rąk przed zbliżeniem się do noworodka, nie siadanie na łóżku mamy, nie dotykanie dziecka bez zgody i nie zabieranie ze sobą własnych dzieci, mających mniej niż 10 lat. Nie można też do noworodka przychodzić z katarem, kaszlem czy problemami żołądkowymi niewyjaśnionego pochodzenia.
Tradycja wymaga, aby nie pokazywać się u świeżo upieczonej mamy z pustymi rękami. Niestety, kwiaty, rośliny doniczkowe, kartki okolicznościowe i balony nie są trafionym wyborem. Na pewno lepiej jest przynieść ubranko dla dziecka (idealnie na wiek 3-6 miesięcy, bo wyprawka dla noworodka na pewno jest już kompletna) lub coś do poczytania dla mamy. Z licznych badań ankietowych i dyskusji na forach internetowych wynika również, że karmiące mamy z radością witają jedzenie przynoszone przez gości, o ile nie jest przeciwskazane na tym etapie. Najłatwiej jest zapytać przed wizytą o konkretne życzenia, ale bezpiecznym wyborem są zawsze zdrowe chrupki, suszone owoce, soki lub świeże wypieki. Dopuszczalne są także czekoladki czy ciastka o dłuższym terminie ważności, ale nigdy nie przynosimy na porodówkę alkoholu pod żadną postacią ani fast-foodów, które mogą mamie tylko zaszkodzić.
Ale to wszystko tylko wtedy, gdy świeżo upieczona mama okaże szczerą chęć i entuzjazm. Jeśli pojawi się choć cień wątpliwości, jeśli odwiedziny są jednak wyproszone i nie do końca naturalne, to nie warto się upierać. Okazji do spotkań będzie jeszcze wiele, a tak specjalne dni w życiu matki i dziecka są tylko jedne.
Tagi: odwiedziny na porodówce, połóg, porodówka
Dodaj komentarz