17 listopada jest obchodzony jako Światowy Dzień Wcześniaka, zamierzony na zwiększenie świadomości społecznej na temat wyzwań i problemów stojących przed dziećmi urodzonymi zbyt wcześnie. Ale to także dzień wielkiego sukcesu medycyny, która daje już szanse na przeżycie maleństwo urodzonym w 22 tygodniu ciąży!
W ciągu ostatnich dziesięciu lat dokonano niesłychanego postępu w neonatologii. Opcja przeżycia, która jeszcze przed dekadą zarezerwowana była dla noworodków powyżej 550 g, dziś otwiera się przed płodami ważącymi zaledwie 350 g!
A globalne raporty szacują, że na świecie rocznie rodzi się nawet 15 milionów wcześniaków – w ujęciu proporcjonalnym jest to 1 na 10 noworodków (w krajach Europy współczynnik ten wynosi 5-9.9%) . Niestety, nawet milion maluchów umiera rocznie wskutek komplikacji związanych z wcześniactwem, a dalsze miliony są skazane na życie z upośledzeniami różnego typu – od uszkodzeń wzroku i słuchu po opóźnienia intelektualne.
Niestety, istnieje ogromna dysproporcja między opieką medyczną w bardziej i mniej rozwiniętych krajach. Tam, gdzie dochód na obywatela jest dość wysoki, nawet połowa noworodków urodzonych w 24 tygodniu ciąży przeżywa, podczas gdy w krajach ubogich umiera połowa dzieci, które przyszły na świat po 32 tygodniu ciąży. Ale i tu prognozy są optymistyczne – w ciągu ostatniej dekady spora część krajów zdołała zmniejszyć nawet o 50% poziom umieralności wśród wcześniaków.
Pierwszy inkubator wynaleziony został już pod koniec XIX w. i od tamtego czasu przeszedł długą drogę ewolucji – od ogrzewanej wodą skrzynki zainspirowanej wylęgarką dla kurcząt po sterowane digitalnie urządzenia zapewniające odpowiednią temperaturę, wilgotność, a nawet samodezynfekcję! W latach 50-tych ubiegłego stulecia opiekę nad wcześniakami wspomogły respiratory, które umożliwiły mechaniczną wentylację nierozwiniętego jeszcze układu oddechowego. Po kolejnych dwudziestu latach pojawiły się aparaty typu CPAP przeznaczone do leczenia bezdechu, które drastycznie zwiększyły przeżywalność wcześniaków, zmniejszając częstotliwość rozwoju chronicznej choroby płuc.
Z każdą dekadą owe urządzenia były udoskonalane i testowane, a dziś aparaty takie Infant Flow umożliwiają nieinwazyjną wentylację najmniejszych wcześniaków z dwoma poziomami ciśnienia i wykorzystaniem naturalnych westchnień noworodków. Tym samym unika się intubacji, która powodować może poważne uszkodzenia mechaniczne u najmłodszych. W Polsce aparaty Infant Flow zostały zakupione do wielu pediatrycznych oddziałów dzięki Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy. Dla porządku dodajmy, że to właśnie zaburzenia oddechowe są główną przyczyną śmierci wcześniaków. W latach 2000-2012 w naszym kraju zanotowano spadek umieralności noworodków z 7 promili do 4.6!
Ale odpowiednie wyposażenie szpitala pediatrycznego to nie wszystko. Studia wskazują bowiem, że największą rolę w kształtowaniu szans wcześniaka na zdrowe życie odgrywa pierwszych dziesięć minut po narodzeniu. Oczywista staje się więc rola doświadczonych specjalistów, którzy potrafią zareagować szybko i sprawnie.
I tak okazuje się, że w przypadku wcześniaków kluczowym czynnikiem udanej wentylacji jest jak najdłuższe zachowanie ciągłości pępowiny. Oddalając jej przecięcie do momentu, gdy dziecku podany już zostanie tlen, wspomaga stabilizację hemodynamiczną w organizmie maluszka, co ma zasadniczy wpływ dla zdrowia serca, płuc i mózgu. Obecnie opracowywane są standardy, które pozwoliłyby wcześniakom mieć fizyczny kontakt z mamą z nieprzerwaną pępowiną i dodatkowym wsparciem oddechowym.
Tutaj pojawia się też problem monitoringu, który u wcześniaków decyduje o życiu. Jak najszybsze zebranie przez zespół położniczy wszystkich danych o parametrach noworodka – od cech fizycznych po odczyty cyfrowe, testy krwi i zdjęcia RTG – umożliwia prewencję poważnych komplikacji. Niestety bowiem, wciąż zdarza się, że posocznica lub martwicze zapalenie jelit są wykrywane dopiero wtedy, gdy stan wcześniaka robi się krytyczny. Obecnie sugeruje się, że przedwcześnie urodzonym dzieciom powinno się zapewnić stały monitoring takich parametrów jak EKG, częstotliwość oddychania, przepływ powietrza przez nos, saturacja, temperatura oraz ciśnienie krwi.
Obecnie najbardziej zaawansowanym działem opieki nad wcześniakami są prace nad rozwojem sztucznego łożyska. Mowa o urządzeniu, które imitowałoby dla przedwcześnie narodzonego dziecka środowisko macicy, pozwalając mu rozwijać się w sposób naturalny. Zamiast więc wentylować maluszka podawałoby mu się tlen przez specjalną membranę niczym w prawidłowo przebiegającej ciąży. Za pomocą specjalnej kroplówki dostarczano by również do krwioobiegu aminokwasy, tłuszcze, glukozę, a także leki – antybiotyki oraz środki rozszerzające naczynia. Płód utrzymywany byłby również w sztucznej wodzie płodowej zapewniające optymalnej poziom ciśnienia. Tym sposobem można by uniknąć poważnych zaburzeń rozwojowych u wcześniaków, dając wszystkim organom czas na harmonijny rozwój.
Wszystko jest na najlepszej drodze, aby przedwczesny poród nie zmniejszał dziecku szans na zdrowe, normalne życie. Już dziś 80% wcześniaków urodzonych w 26 tygodniu ciąży przeżywa, a 20% z nich nie doświadcza żadnych negatywnych długofalowych konsekwencji. U 34% obserwuje się umiarkowane upośledzenia polegające np. na krótkowzroczności.
Pozostaje mieć nadzieję, że medycyna dalej będzie rozwijać się w takim tempie, a wizja sztucznego łożyska stanie się w końcu rzeczywistością, i to nie tylko dla najbogatszych!
Tagi: koronawirus, poród przedwczesny, wcześniak, zagrażający poród przedwczesny
Dodaj komentarz