Co powinni robić dziadkowie? Wspierać swe dorosłe dzieci w wychowaniu wnuków. Niestety, podział ról nie dla wszystkich jest jasny i nierzadko globalny fenomen babci ulega dosłownemu skażeniu przez konflikty i podkopywanie autorytetów.
Mimo alarmującego tytułu ten artykuł nie dotyczy wszak skrajnych przypadków babci z pogranicza, które uciekają się do używek, przemocy czy narażają podopiecznych na poważne ryzyko zdrowotne lub psychologiczne. O wiele częściej mamy bowiem do czynienia z matkami i teściowymi, które niby chcą dobrze, ale po prostu nie bardzo im to wychodzi. Niestety, często kosztem najmłodszych…
Problem ze starszym pokoleniem polega na tym, że bardzo często wydaje się mu, że pięć czy sześć dekad bagażu to najlepsza gwarancja życiowej mądrości. Że skoro oni wychowali własne dzieci (i to w znacznie cięższych czasach), to wiedzą więcej i z lekceważeniem mogą spoglądać na współczesne pomysły na dietę, zdrowie czy wychowania dzieci.
I też najczęściej konflikty sprowadzają się do rzeczy podstawowych, takich jak jedzenie, kary i nagrody, system drzemek czy sposób ubierania. Klasyka to rodzice, którzy świadomie wybierają dietę w ich opinii najzdrowszą i unikają mięsa, glutenu czy cukru, na co babciom skacze ciśnienie krwi. Bo cukier krzepi, bo szyneczka konieczna do chleba, bo „za naszych czasów” niemowlakom dawało się krowie mleko i nikt nie umarł. Za „ich” czasów zostawiało się też dziecko do wypłakania, a za karę dawało klapsa albo stawiało do kąta. A te dzisiejsze nowomodne praktyki…
Zdarza się też tak, że negatywna rola babci ustalona jest jeszcze na długo przed narodzinami wnuka i wynika z niezdrowego związku z dorosłymi dziećmi. Bo starsi rodzice czasem zbyt długo i gorliwie kontrolują życie swych pociech, wdeptując z butami w ich małżeństwo, a potem także wychowanie kolejnego pokolenia. Z chwilą, gdy napotkają opór, zaczyna się często walka na noże – podkopywanie wzajemnego autorytetu, umyślne sprawianie sobie przykrości i wygrywanie konfliktów na dzieciach. Największe iskrzenie bywa przy tym na linii teściowa – zięć lub synowa i tutaj w grę wchodzą często też takie aspekty jak religia, miejsce spędzania świąt czy wartości przekazywane dziecku. Na surowość rodziców, babcie lubią odpłacać rozpieszczaniem, na przesadny liberalizm własnymi metodami wychowawczymi.
Co nie zostanie jasno wyjaśnione na początku przygody, jaką jest bycie babcią, będzie procentować kolejnymi problemami. Od wpychania dziecku potajemnie słodyczy i smalcu, po strofowanie go za każdą głupotę. Czasem na myśl o tym, że wyjście na imprezę oznacza zaufanie na jeden wieczór babci i jej metodom, odechciewa się nam jakiejkolwiek rozrywki poza domem. Dzieci prędzej czy później też to poczują, zwłaszcza, gdy zacznie dochodzić do słownych utarć w ich obecności – dawania babcinych rad, krytykowania rodzicielskich postanowień bądź ich całkowitego znoszenia w stylu „nie martw się kochanie, babcia ci to kupi”. Czasem to tylko drobiazgi, które burzą krew, ale rozchodzą się po kościach, częściej jednak to kamyczek do kamyczka…
W sytuacji konfliktu z babcią czy dziadkiem jedyne dobre rozwiązanie to ustanowienie sztywnych, nieprzekraczalnych zasad. Bo to rodzice i tylko rodzice decydują o wychowaniu najmłodszych i ich głos jest niepodważalny i ostateczny. Jeśli więc maluchy mają być w łóżkach o 20.00, nie wolno im jeść słodyczy na kolacje i nie muszą zmawiać pacierza, to babcia nie ma prawa w te reguły ingerować. Można i trzeba jasno powiedzieć własnym rodzicom, że jeśli będziemy potrzebować rady czy pomocy, to się po nią sami zgłosimy, ale nasza decyzja jest ostateczna.
Naturalnie, nie trzeba chyba dodawać, że tutaj mama i tata, mimo własnych różnic, muszą stać ramię w ramię na wspólnym froncie i przemawiać jednym głosem. A co, jeśli prośba nie podziała i babcia nadal będzie forsować swoje własny pomysły? Wtedy nie pozostaje nic innego, jak zagrozić ograniczeniem kontaktów.
Wbrew pozorom taka groźba, choć brutalna i bolesna, najczęściej zadziała. Bo w babci zwykle przeważy uczucie i potrzeba widzenia się z wnukiem, a nieakceptowalne metody wychowawcze będzie musiała połknąć jak gorzką pigułkę. Aby ograniczyć płacz i darcie szat, warto przygotować się do tej ciężkiej rozmowy i podejść do niej z całkowitym spokojem, blokując osobiste emocje i powstrzymując się od podnoszenia głosu. Warto też, mieć w rękawie argumenty podpierające własne metody wychowawcze i przedstawić jej mimo wszystko. Ostatecznym wynikiem rozmowy musi być jednak ultimatum: albo będziemy partnerami według naszych zasad, albo wasze prawa do kontaktu z dziećmi będą ograniczone.
Czy zdarzają się złe zakończenia? Oczywiście. Jeśli babcia poczuje się urażona albo nie będzie przestrzegać ustalonych zasad, nie pozostaje nic innego jak faktycznie na jakiś czas zawiesić odwiedziny czy opiekę nad dziećmi bez obecności rodziców. Czasem dopiero wtedy pojawia się wola współpracy.
Nie można w ramach dobrych kontaktów rodzinnych zgadzać się na psucie, przekarmianie czy dogmatyzowanie dzieci. Można natomiast zrobić gest i przymknąć oko na drobiazgi, które będą pewnego rodzaju kompromisem z naszej strony. Podarek bez okazji od czasu do czasu czy jedna bajka więcej niż dozwolone podczas noclegu u babci to jeszcze nie jest zbrodnia, ale raczej podkreślenie wyjątkowości więzi między dziadkami a wnukami.
Jeśli potrafisz przymknąć oko, to będzie najlepiej dla wszystkich, a może i starszemu pokoleniu przybliży wizję rozsądnego kompromisu. Bo najlepsza dla dobra dzieci jest nie wielka miłość między rodzicami i dziadkami, ale zaufanie i zgoda.
Tagi: dobre rady, różnice międzypokoleniowe, wychowanie dziecka, wychowanie wnuków
Dodaj komentarz