W ciągu dziewięciu miesięcy oczekiwania na dziecko statystyczna kobieta kilka razy przetoczy się między stanami euforii i wybuchów pozytywnej energii a smutkiem, strachem czy nawet rozpaczą. I jakkolwiek przerażająco to nie brzmi, jest to proces zupełnie normalny, a nawet potrzebny. Psychologowie wskazują bowiem, że owa huśtawka nastrojów to dla obu przyszłych rodziców doskonała lekcja radzenia sobie z emocjami, które dopiero po porodzie wystawione będą na najcięższą próbę.
Nie jest błędem przypisywanie tej emocjonalnej karuzeli działaniu hormonów, które w okresie ciąży podlegają dość drastycznym zmianom. Rośnie zarówno poziom progesteronu, jak i estrogenu, przy czym wiemy już, że różne kobiety różnie na te wzrosty reagują. Zwłaszcza w pierwszym trymestrze da się odczuć negatywny wpływ hormonalnej burzy – przyszła mama staje się rozdrażniona, łatwo wpada w złość, często płacze, nawet z byle powodów. Sam wzrost progesteronu może również powodować problemy z pamięcią i koncentracją, co dodatkowo wzmaga poirytowanie. Z drugiej strony, naukowcy udowodnili już także, że estrogen jest blisko związany z wydzielaniem serotoniny, hormonu odpowiedzialnego za poczucie szczęścia i satysfakcji. Każda zmiana w poziomie tego pierwszego może zaburzać wydzielanie tego drugiego!
Ogólnie rzecz biorąc, hormony i ich ciągłe skoki oddziałują na neuroprzekaźniki w mózgu, które odpowiedzialne są nasz aktualny nastrój. Bywa więc, że ciężarna budzi się już z określonymi „ustawieniami” samopoczucia, które utrudniają reakcje na zwykłe nawet, codzienne sprawy.
Nawet gdyby wspomniane wyżej hormony nie miały aż tak zasadniczego wpływu na psychologię, sam ciężar myśli o rodzicielstwie może w całkiem zrozumiały sposób powodować rozstrój nerwowy. Zwłaszcza kobieta zostająca matką po raz pierwszy musi bowiem zderzyć się z dziesiątkami pytań, które prędzej czy później staną na drodze. Jak zmieni się moje życie? Z czego będę musiała zrezygnować? Jak rodzicielstwo wpłynie na nasz związek? Czy będę potrafiła być dobrą mamą? Czy podołam tej całej odpowiedzialności? Czy zdołamy utrzymać rodzinę? Jak pogodzę pracę z wychowywaniem pociechy?
Do tego dochodzą proste, niemal „techniczne” obawy o ryzyko poronienia, wyniki testów prenatalnych, niepokojące symptomy, a wreszcie także sam poród i związany z nim ból oraz potencjalne komplikacje. To nie są problemy, na które da się odpowiedzieć w dwóch zdaniach, uspokoić się i usnąć. To raczej dylematy, które wiercą mózg podczas bezsennych nocy i przypominają o sobie zwłaszcza w tych najsłabszych pod względem hormonalnym chwilach.
Gdyby tego wszystkiego było mało, kobieta w ciąży musi dodatkowo znosić jakoś fizyczne niedogodności swego stanu i to ma prawo odbić się na jej samopoczuciu. Bóle głowy, bezsenność, skrajne zmęczenie, silne mdłości i wymioty, dokuczające żylaki i hemoroidy, a także bóle kręgosłupa to wszystko czynniki, które z osobna przyprawiłyby o dobry nastrój niejednego mężczyznę. A wszystko razem, w połączeniu z hormonami i ogólną atmosferą niepewności o przyszłość, to naprawdę dobra wymówka, aby popłakać bez powodu.
Nie bez znaczenia dla większości kobiet jest również spadek atrakcyjności fizycznej w drugim i trzecim trymestrze, który może wywoływać wstyd, kompleksy, a nawet negatywne uczucia w stosunku do samej siebie.
I choć ciążowa huśtawka nastrojów jest tak dobrze uzasadniona, wręcz usprawiedliwiona, błędem byłoby myślenie, że należy się jej bezwolnie poddawać. Owszem, najbliższe otoczenie powinno nauczyć się brać poprawkę na reakcje ciężarnej i wybaczać jej więcej niż zwykle, ale obserwacje wskazują, że brak wysiłków, aby te negatywne emocje okiełznać nie jest dobry dla nikogo.
Z jednego z badań z 2013 r. wynika, że dzieci matek, które cierpiały na stany lękowe w czasie ciąży, miały słabszą immunologiczną reakcję na szczepienie w wieku 6 miesięcy, co oznacza gorzej rozwinięty system odpornościowy. Z kolei u ciężarnych łatwo i często poddających się wybuchom gniewu, odnotowano gorsze tempo rozwoju płodu. Stany lękowe i stresu matki ponadto skorelowane są późniejszym zaburzeniami behawioralnymi u dzieci, łącznie z hiperaktywnością i problemami w nauce.
Szacuje się też, że u ok. 10% kobiet stan smutku w okresie ciąży przeradza się w depresję, która może powodować poronienie, niską wagę urodzeniową lub przedwczesny poród. Te dwa ostatnie czynniki mogą zaś wpłynąć na całe dorosłe życie potomka!
Przeciwdziałać i zwalczać! Nie można oczekiwać, że to tylko natura i nastrój kiedyś poprawi się sam. Człowiek jest bowiem istota inteligentną i potrafi swoje emocje rozładowywać, a do pewnego stopnia też kontrolować. Ten wysiłek w czasie ciąży jest więcej niż wskazany.
Warunkiem kluczowym jest jednak zaspokojenie potrzeb fizycznych. Zapewnienie odpowiedniej dawki snu i wypoczynku w ciągu dnia to pierwsza i najważniejsza misja. Poza tym, lekarze są zgodni, że każdy wysiłek fizyczny o umiarkowanej intensywności wpływa korzystnie na nastrój matki i pozwala jej rozładowywać stres. Dalej warto też zadbać o rozmaitą, ale zdrową dietę, dostarczającą dużo witamin, błonnika, chudego białka oraz kwasów tłuszczowych nienasyconych – to podstawa dobrego samopoczucia.
Nie bez znaczenia są również przyjemności, których nie warto mylić z kawałkiem tortu z czekoladą. Randka z partnerem, wesołe spotkanie z przyjaciółmi, nowa bluzka, dobry film czy masaż to drobne rzeczy, które pozwalają spowolnić tempo hormonalnej karuzeli i nabrać tak potrzebnej pozytywnej energii.
Tagi: baby blues, depresja ciążowa, depresja poporodowa, huśtawka nastrojów
Dodaj komentarz