Okres pierwszych trzech, sześciu a czasem i dziesięciu miesięcy życia dziecka trudno uznać za szczyt romantyki. Ba, badania statystyczne wskazują, że w owym pierwszym roku (https://beta.niebieskiepudelko.pl/pierwszy-rok-dziecka-ostatnim-malzenstwa/), zwłaszcza po narodzinach pierwszego dziecka, nawet 60-80% par doświadcza kryzysu w związku! Jest to o tyle paradoksalne, że właśnie wówczas maluszek potrzebuje od nas zgodności i pokojowej atmosfery ciepłych uczuć, a ich brak może odbić się na jego późniejszym życiu – np. w postaci depresji czy zaburzeń zachowania.
Mechanizm owych konfliktów jest dość prosty i tak oczywisty, że większość par ich wręcz oczekuje. Niewyspanie, zmęczenie, zmartwienia dotyczące zdrowia czy rozwoju niemowlęcia, dezorganizacja domu, a także fizyczne zmiany kobiety (https://beta.niebieskiepudelko.pl/jak-odzyskac-figure-po-ciazy-15-drobnych-zmian-ktore-mozesz-wprowadzic-kazdego-dnia/)wywołane ciążą i porodem to litania problemów, którą słychać praktycznie zewsząd. Raczej jednak niż poddawać się tej zbiorowej mani kryzysu, spróbujmy złamać stereotypy i znaleźć się w tej szczęśliwej mniejszości, która nie traci z oczu miłości nawet pośród brudnych pieluch. Walentynki mogą być ku temu dobrą okazją.
14 lutego może być zamerykanizowanym, plastikowym świętem bez korzeni w polskiej kulturze. Zamiast je jednak krytykować, można po prostu skorzystać z okazji i zrobić coś dla związku. Naturalnie, zawczasu trzeba pozbyć się złudzeń, że wszystko może być tak jak wcześniej. Początki rodzicielstwa charakteryzują bowiem dwie, paradoksalnie przeczące sobie, zasady:
Pierwsza zasada wyklucza romantyczny entuzjazm. Jeśli chcecie uczcić Walentynki kolacją w restauracji – a warto – trzeba zawczasu umówić się z babcią lub inną opiekunką na pilnowanie maluszka. Planowania może wymagać także odpowiednie wyspanie się, umycie włosów, makijaż, a także nabranie odpowiedniego psychologicznego podejścia. Innymi słowy, kobieta musi poćwiczyć głowę, aby z fabryki mleka na jeden wieczór stać się znów zalotną kochanką – nie jest to wcale łatwe!
Z drugiej strony, trzeba jednak liczyć się z faktem, że mimo doskonale zaplanowanej randki wszystko w ostatnim momencie może lec z hukiem w gruzach. Bo np. maluszek dostanie gorączki i żadna mama nie będzie już chciała popijać steka szampanem. Pokora w akceptacji takich nagłych zmian przez oboje partnerów to bardzo ważny element dobrego związku, kto wie czy nie najważniejszy.
Może jednak kolacja to za wielkie buty. Bo ona nie może się zmieścić w żadną ładną sukienkę i nie ma nawet ochoty być z dala od swego maleństwa. Bo brakuje babć czy cioć, które by z ochotą i wprawą zajęły się latoroślą. Bo ryzyko niepowodzenia w wyjściu z domu jest tak wielkie, że szkoda psuć sobie nim humor.
Nic straconego! Prawdziwa romantyka nie ma wcale nie wspólnego z balonami w kształcie serc i kelnerem z różą w zębach. Walentynkowy wieczór można po prostu spędzić w domu, ale inaczej. Położyć maluszka wcześniej spać i zamówić pizzę. Obejrzeć wieczorem stare fotografie i zagrać w ulubioną grę z czasów bezdzietnych. Zapalić świeczki, włączyć muzykę, skropić się kroplą perfum… Niech to po prostu będzie Wasz wieczór.
W praktyce może się okazać, że nawet cicha kolacja przy kuchennym stole to zbyt wygórowane oczekiwanie – zwłaszcza, jeśli w domu jest już więcej dzieci. Może zmęczenie i nadmiar spraw do załatwienia naprawdę uniemożliwią nawet mini-celebrację. Nic straconego! Randkę można przecież zaplanować kiedykolwiek, bo Walentynki są jedynie okazją, nie zaś ograniczeniem. Aby tej okazji całkowicie nie zaprzepaścić warto jednak zdobyć się na gest – mały podarek, który będzie dowodem romantycznej woli.
Prezenty mogą być małe, za kilka złotych i kosztowne, za kilkaset. Mogą być własnej roboty, na zamówienie albo markowe. Mogą być symboliczne albo zabawne. To nie ma wielkiego znaczenia. Ważna jest idea gestu, bo choć miłości nie da się kupić, trzeba ją podlewać!
Walentynki w mediach sprzedaje się często pod przykrywką erotyczną – czerwona bielizna, zabawki dla dorosłych, szalone pozycje seksualne. Dla młodych rodziców, którzy współżycie pamiętają jedynie mgliście z czasów przed porodem wszystko to może być powodem do śmiechu… lub stresu. I bynajmniej nie o to chodzi, żeby dokładać sobie zmartwień, porównując własne życie sypialniane do scenariuszy z filmów czy portali internetowych.
Z drugiej strony, jeśli od ostatnich chwil intymności minęło już sporo czasu i rzeczywistość naturalną koleją losu stała się aseksualna, Walentynki mogą być dobrym pretekstem, aby dokonać przełomu. Seksuolodzy mówią bowiem jasno – do braku współżycia (https://beta.niebieskiepudelko.pl/seks-po-porodzie/) i niemyślenia o sobie w kategoriach erotycznych łatwo się przyzwyczaić, zwłaszcza jeśli pomagają nam ząbkowanie, kolki i zastoje mleczne. Zamiast jednak liczyć, że libido magicznie samo kiedyś wybuchnie, lepiej jest wykonać aktywny krok, nawet, jeśli będzie on trochę na siłę i bez przekonania. W praktyce wiadomo na pewno, że pożądanie i czułość wracają w trakcie pocałunków i pieszczot, więc odwrócenie naturalnej kolei rzeczy bywa często strzałem w dziesiątkę!
Tagi: walentynki
Dodaj komentarz