Zabieg cesarskiego cięcia dla laików oznacza wyjęcie dziecka przez rozcięcie brzucha, raczej niż tradycyjny poród przez pochwę. W medycznej praktyce jest to jednak pojęcie nieco bardziej złożone. Chirurg dokonuje poziomego nacięcia o długości ok. 15 cm na skórze podbrzusza, a następnie drugiego nacięcia w dolnej części macicy – przez owe dwa otwory wyjmuje noworodka wraz z pępowiną i łożyskiem, a po upewnieniu się, że macica jest czysta, zaszywa oddzielnie macicę, oddzielnie skórę. Cała procedura trwa zwykle około godziny i w ogromnej większości przypadków kończy się dziś pełnym sukcesem. Kłopoty mogą nastąpić później.
Wspomniana wyżej rana na macicy po zszyciu zaczyna się w naturalny sposób goić. Tak jak rany na skórze owa naprawa związana jest ze wzrostem ilości tkanki łącznej, które w końcu z czasem ulegają minimalizacji dzięki procesowi zwanemu aktywnością fibrynolityczną. W uproszczeniu, specjalne związki obecne w osoczu krwi pozwalają rozpuścić nadmiar blizny. Niestety, sama ciąża jest czynnikiem obniżającym zdolność organizmu do fibrynolizy, a w efekcie proces gojenia staje się chaotyczny. Organizm przestaje wówczas rozróżniać jeden organ od drugiego i „zszywa” sąsiadujące narządy, np. macicę z jelitami.
Choć wiele operacji przeprowadzanych w obrębie jamy brzusznej wiąże się z ryzykiem rozwoju zrostów, cesarskie cięcie jest w tym względzie szczególnie ryzykowne. Każda powtórna „cesarka” dodatkowo zwiększa prawdopodobieństwo zrostów – kobiety, które rodzą chirurgicznie po raz trzeci mają aż 46% szans na rozwinięcie zrostów.
Zrosty mogą przybierać bardzo różny zakres. Te niewielkie nie dają czasem żadnych objawów i bywają odkrywane dopiero przy kolejnej operacji brzucha, zwykle powodując dodatkową komplikację. Chirurg, aby dotrzeć do celu, musi bowiem najpierw rozciąć źle zabliźnioną tkankę.
W dużej części przypadków o zrostach dowiadujemy się jednak dzięki przykrym objawom, które mogą pojawić się od kilku tygodniu do nawet kilkunastu miesięcy po porodzie przez cesarskie cięcie. Do charakterystycznych oznak należą:
Niestety, niełatwo jest potwierdzić diagnozę o ewentualnych zrostach. Testy krwi, zdjęcia RTG oraz tomografia komputerowa mogą dać obraz rozległości zmian, ale nie zawsze faktycznie je wykazują. Najskuteczniejszą metodą potwierdzenia zrostów jest badanie laparoskopowe.
Dobra wiadomość jest taka, że w wielu przypadkach zrosty z czasem przestają dokuczać i problem poniekąd rozwiązuje się sam, lub przynajmniej przestaje utrudniać codzienne życie. Lekarze często leczą również same symptomy zrostów – np. za pomocą leków przeciwbólowych i rozkurczowych, środków zapobiegających zaparciom, antybiotyków, kroplówek, itd. W bardziej zaawansowanych przypadkach niezbędna może być operacja usuwania zrostów, która niestety, jako operacja jamy brzusznej wiąże się z ryzykiem powstania kolejnych zrostów. Lepsze rokowania daje zabieg laparoskopowy, ale nie zawsze jest ona wystarczająca.
Wobec powyższego paradoksu coraz więcej chirurgów skłania się ku aktywnemu zapobieganiu zrostom już na etapie cesarskiego cięcia. Do najczęściej stosowanych metod należą:
Jeśli planujemy poród przez cesarskie cięcie, warto wspomnianą profilaktykę omówić z chirurgiem zawczasu. W tym akurat przypadku prewencja jest szczególnie opłacalna.
Tagi: zrosty pooperacyjne
Dodaj komentarz